Jako, że kosmetyki "I love... Cosmetics" charakteryzują się zaskakującym zapachem, to o nim wspomnę na początek. Moim pierwszym wrażeniem było skojarzenie aromatu unoszącego się w łazience z mambą malinową, mniam! Zapach pozostał na moim ciele długo, jednak w delikatniejszej wersji, co wcale nie jest minusem. Zbyt długi kontakt z tak słodkim zapachem z pewnością by się szybko przejadł, dlatego wręcz cieszę się, że na ciele wyczuwalny jest delikatnie. 

Jeśli chodzi o konsystencję, kosmetyk jest gęsty. Ładnie się pieni, jednak nie nadaje się na bąbelki do wanny, bo piana szybko znika. Po dłuższym stosowaniu nie zauważyłam przesuszenia na skórze, czy innych złych reakcji. Dobrze czyści ciało, pozostawiając uczucie świeżości. Opakowanie nie sprawia problemów. Pojemność to 500ml.

Skład:

aqua , sodium laureth sulfate, sodium chloride, cocamidopropyl, parfum,glycerin, panthenol, fruit extrat, disodium edta



Moja ocena: 4,5/5

1 komentarz:

Dziękuję Wam za każdy komentarz. ♥

Kontakt: blogdiaryofbeauty@gmail.com